Rok 2016. Tyle się w nim działo, że w rutynie codzienności zdążyłam zapomnieć o większości zdarzeń. Gdy patrzę wstecz, zdecydowanie mogę być dumna. W przedostatni dzień roku pora na jego podsumowanie. Przed Tobą krótka lista rzeczy, które w tym roku mi się udały.

 1. Odwiedziłam 11 krajów i parę miejsc w Polsce, do których zwykle było mi nie po drodze.

 Na tej liście znajdują się: Węgry, Serbia (O festiwalu EXIT w Serbii), Bułgaria (około-noworoczna podróż przez Bałkany), Norwegia, Belgia, Holandia, Macedonia, Albania, Czarnogóra, Bośnia i Hercegowina, Chorwacja (Bałkany w 10 dni).  Liczę Bułgarię, bo pomimo, że w niej mieszkam, to wciąż ją odkrywam i czuję się jak turystka, o czym może świadczyć spora liczba typowo bułgarskich postów:

Jak wygląda bułgarska wigilia?
Jacy NAPRAWDĘ są Bułgarzy?
Orlovo oko – gdzie oświadczają się Bułgarzy?
Gdzie napić się grzanego wina lub piwa? Moje ulubione miejsca w Sofii
Kazanłyk – stolica róż, broni i sportów ekstremalnych
Gabrowo – serce Bułgarii i miasto kotów
Darmowe atrakcje Sofii cz. 1 – Swimming Pool
5 rzeczy, za które pokochasz Bułgarię – notabene chyba najfajniejszy post o Bułgarii jaki popełniłam :)

Co do Polski to odwiedziłam z Bobim moje ukochane miasta: Wrocław i Kraków, dotarliśmy też do Gdańska. Sama dałam szansę Warszawie i Lublinowi, a w tym pierwszym mieście autentycznie się zakochałam, ponadto wpadłam do Wałbrzycha i spałam w chatce na Śnieżniku. Oczywiście nie odwiedziłam wszystkich miejsc, które chciałam, ale mam nadzieję nadrobić to w przyszłym roku.

 

 

2. Zorganizowałam Maraton Fotograficzny.

A w sumie to nie sama, bo z najwspanialszą Studencką Agencją Fotograficzną WNPiD UAM. Po prawie 3 latach nauczyłam się delegować zadania (choć wciąż jest sporo do zrobienia w tym temacie), stworzyłam team wspaniałych ludzi i wiem, że nic by bez nich nie wyszło. Dziękuję Wam z całego serca za tę niesamowitą przygodę, zaangażowanie i atmosferę podczas wydarzenia. Karolina S., Maciek, Kasia K. i P., Ewelina, dwie Klaudie K :) , Asia, Ola, Paula, Marta, Michalina, Szymon, Dominik, Lidka, Maciek Ś., Agata, Karolina A. – WIELKIE DZIĘKI za te wspaniałe dwa dni i ogrom pracy włożony na długo przed tym.

3. Zostałam półfinalistką międzynarodowego konkursu dotyczącego marketingu – Google Online Marketing Challenge.

Nasza drużyna znalazła się w Top 15 w Europie, pokonując ponad 1000 drużyn z całego świata. Ciężko nie czuć w tej sytuacji satysfakcji. Zastanawiam się tylko dlaczego jeszcze nie aplikowałam do Google?! Do nadrobienia w nowym roku :) Tutaj również kieruję olbrzymie podziękowania dla mojej drużyny: Kasi, 3 Mart i Anety oraz naszego opiekuna dr. Czarta. Bez nich to też by nie wyszło. A jeśli Ty też chcecie wziąć udział w tym konkursie i zostać marketingowcami w 3 tygodnie, przeczytaj ten post -> Google Online Marketing Challenge czyli jak zostać marketingowcem w 3 tygodnie.

4.  Obroniłam licencjat w pierwszym terminie.

Co nie było łatwe mając na uwadze punkt 2 i 3, w zasadzie pierwszy też. No i pracując popołudniami i w weekendy. Ale udało się!

Tu nawet z medalem i moim Bondem ;)

5. Przeprowadziłam się do Bułgarii.

Dzień po obronie żeby było śmieszniej. Moje marzenie o tym by spróbować czegoś nowego i zamieszkać w obcym kraju spełniło się. I nie ma co kryć – chcę sobie pomieszkać jeszcze w paru miejscach na Ziemi :)

6. Moja pierwsza praca za granicą.

A w zasadzie to staż marketingowy, podczas którego doskonaliłam umiejętności nabyte dzięki konkursowi Google. Była to niesamowita przygoda, poznałam tam naprawdę fajne osoby – Kadri, Ivan, Javi – wiem, ze nie rozumiecie po polsku :D ale macie tu też swój udział. Jestem wdzięczna, ze udało mi się znaleźć ten staż i sprawdzić samą siebie w pracy w zagranicznym środowisku. Teraz, kiedy mam tu kolejną pracę wydaje mi się to oczywiste i zwyczajne. A jeszcze rok temu… nie do wyobrażenia!

7. Wróciłam do biegania.

Moja miłość do tego sportu jest dość trudna. Wakacje, wypad na Woodstock, tydzień lenistwa i zapominam jak wyglądają buty biegowe. W wakacje jednak się zawzięłam i stwierdziłam, że tak nie może być. W zasadzie zaczynając od początku, bo dość długiej przerwie, męcząc się po 2-3 kilometrach dotarłam do momentu gdy z przyjemnością biegam 5-10km. Od tej pory pobiegłam też w 4 publicznych biegach – 3 ulicznych (zapomniałam o Malinowej Piątce w Kole ;)) i moim pierwszym trailu! Staram się na tym nie poprzestawać i już snuję biegowe plany na wiosnę.

8. Zaczęłam więcej czytać.

Może głupota, ale pomijając książki do licencjatu nie czytałam za dużo w ostatnich latach. Tak, latach. 2-3 książki na rok przeczytane od deski do deski dla przyjemności albo jakieś poradniki to było moje maksimum. Tak, wstyd, bo jestem humanistką. Wszystko zmieniło się w wakacje podczas moich podróży metrem do pracy. Dwudziestominutowa podróż dłużyła mi się tak bardzo, że musiałam znaleźć sobie jakieś pożyteczne zajęcie. Zaczęłam ściągać darmowe e-booki z internetu, a potem przerzuciłam się na Legimi (posiadacze Samsungów mogą skorzystać z promocji darmowego nielimitowanego dostępu do biblioteczki na 3 miesiące). A po tych 3 miesiącach tak brakowało mi lektury i żal było tych niedokończonych książek, że moja kochana mama sprawiła mi prezent i wykupiła abonament na pół roku! :) Teraz te 2-3 książki to minimum… ale na miesiąc :) z czego jestem bardzo dumna!

9. Reaktywowałam tego bloga.

Zaczęłam mieć więcej czasu i coraz więcej zaczęłam poświęcać go na pisanie. Zmieniałam wygląd kilkakrotnie, założyłam w końcu fanpage, połączyłam to wszystko z instagramem. Wiem, że nie jest idealnie i super regularnie, wiem, że jest chaos. Ale do 25 urodzin wierzę, że ten blog zdobędzie popularność i wielu stałych czytelników! :) Plan jest, nie odpuszczę tak łatwo!

10. Wytrzymałam z jednym Bułgarem ponad rok.

Aż chce się powiedzieć, że z o jednym Bułgarem za dużo i o rok za długo… ;) Choć nie było nam łatwo być razem na odległość połowę tego roku, i wcale nie dużo łatwiej dzielić razem życie to jednak przetrwaliśmy. A nawet napiszę więcej – mamy się dobrze i jestem naprawdę szczęśliwa. Jestem wdzięczna za to, że po raz enty wylądowałam na Węgrzech rok temu i wzięłam udział w wymianie Erasmus+. Tobie też to polecam z całego serca!

11. Nie schrzaniłam wszystkich relacji z ludźmi.

Chyba wciąż mam przyjaciół, chyba wciąż ktoś mnie lubi…. :) A tak serio, wielka wdzięczność za to, że wciąż jest grono osób, które wyczekuje mnie w Polsce, zaprasza do siebie, spędza ze mną wigilię albo pali linie telefoniczne od wielogodzinnego gadania. Fakt, ludzie wokół mnie zmieniają się jak w rosyjskiej ruletce, ale są pewne osoby, których nie nadgryzł ząb czasu. I za to Wam dziękuję. Że jesteście, może nie non stop, ale że odnajdujemy się w odpowiednim miejscu i czasie, wspieramy, śmiejemy i dzielimy skrawkami życia.

A co w 2017?

Trochę boję się zapeszać, zwłaszcza moich podróżniczych planów… Część z Was wie, co mam na myśli, część musi się na razie obejść smakiem.
Ale nie samymi podróżami człowiek żyje! Co na pewno chcę zrobić w 2017?

1. Przebiec półmaraton. Nie ma odwrotu – wyzwanie przyjęte. Zaczynam poważnie rozważać półmaraton w Grecji – nowy kraj i nowe doświadczenie w jednym, w dodatku miejscu, które jest najbardziej związane z bieganiem i lekką atletyką na świecie :)  jednak który półmaraton w Europie będzie w końcu moim pierwszym – okaże się w najbliższych miesiącach.

2. Powrócić do fotografii! Tak, tak, tak, to jest jedna z najważniejszych i najfajniejszych części 2017 – na przełomie stycznia i lutego kupuję nowy aparat! Po prawie roku odkąd niemal kompletnie zawiesiłam fotografowanie ze względu na zepsuty aparat w końcu wrócę do mojej największej pasji. Będzie dużo zdjęć, ludzi, reportaży, przyrody, fotograficznych projektów. Może w końcu zacznę nagrywać filmy. W głowie kołuje się mnóstwo pomysłów, które napędzają mnie do działania.

3. No dobra, jeden podróżniczy cel zdradzę – w sierpniu/wrześniu przejdę Kom-Emine, czyli 700 km szlak prowadzący z zachodniego do wschodniego końca Bułgarii.

A te 3 rzeczy to dopiero przedsmak tego, co czeka mnie w 2017. Zresztą jak co roku – część rzeczy planuję, a część, często ta najlepsza – zaskoczy mnie w najmniej przewidzianym momencie. I właśnie takiego roku Tobie życzę – jak najbardziej ZASKAKUJĄCEGO! Wtedy na pewno będzie dłuuugi i niezapomniany :)

Inne wpisy z tej kategorii: