Nieraz zdarza się tak, że zaczynamy pewne działanie z wielkim zapałem, a później pojawiają się schody. Nie chce nam się, brakuje czasu, wątpimy w sens dalszych działań. Sama niejednokrotnie potykam się oswój słomiany zapał i ze smutkiem stwierdzam, że po raz kolejny upłynęło sporo czasu a ja nadal nie wykonałam jakiegoś pilnego zadania, nie osiągnęłam zamierzonego celu albo przestawałam ćwiczyć
w połowie miesiąca, bo nie umiałam się zmotywować.

Do bycia guru motywacji jeszcze mi daleko, ale wypracowałam sobie kilka narzędzi, które naprawdę dobrze wpływają na moją motywację i efektywność działania.  Do jednych z nich mam nadzieję niedługo dołączy ta strona ;) póki co podzielę się z Wami tym, co stosuję już od dłuższego czasu:

Chmurki z motywującymi słowami, przypominajki w widocznych miejscach

DSC06149

Motywacyjne chmurki (bardzo sympatyczny kształt samoprzylepnych karteczek, prawda? ;) to świeża sprawa, którą praktykuję od ponad miesiąca. Co na nich zapisuje? Złote hasła, często truizmy, o których człowiek zapomina gdy jest w dołku, ale też np. produkty, które powinnam jeść a jeszcze nie weszło mi to w krew lub nawyki, które powinnam sobie wyrobić np. „gdy ci się nudzi poczytaj pół godziny”. Umieszczam je w widocznych miejscach (laptop i monitor do obrabiania zdjęć <3) tak żebym miała je cały czas w zasięgu wzroku. Efekty przez pierwsze kilka dni naprawdę piorunujące i mega motywujące. Co jest minusem chmurek? Truizmy trzeba zmieniać dość często i trochę pomedytować nad tymi słowami, gdyż niestety po dłuższym czasie pewne słowa powszednieją i przestają robić na mnie wrażenie. W tej chwili do napisania tego postu motywują mnie 3 chmurki: „Liczy się efektywność!” „Nigdy nie jest za późno na działanie” oraz cytat: „Trzeba pisać codziennie. Zasada jest prosta: coś słabego zawsze da się poprawić, ale nie da się poprawić czegoś, czego NIE MA.”

Słoik szczęścia

DSC06141

Słoik to pomysł, który rozpoczęłam wraz z wejściem w 2015 rok pod wpływem licznych wydarzeń na facebooku. I jestem bardzo dumna, bo zazwyczaj akcje, które wymagały regularności przez cały rok totalnie mi nie wychodziły. Fakt, przyznaję – są dni, które nie mają swojego miejsca w słoiku, ale łącznie uzbierały się  2-3 tygodnie, więc sądzę że to całkiem niezły wynik.

O co chodzi w słoiku szczęścia?

Każdego dnia wieczorem analizujesz swój dzień i wypisujesz przynajmniej jedną dobrą rzecz, która poprawiła Ci humor. Nie musi to być nic wielkiego – ot, drobny promyk  optymizmu, który wlał do Twojego dnia choć trochę dobrego. Po 365 dniach otwierasz słoik i jesteś w szoku jak wiele dobrego jest w Twoim życiu, w każdym dniu!

Takie jest założenie oficjalne, a ja, że często „nadrabiam” słoikowe adnotacje to nie zawsze pamiętam, na którym dniu skończyłam pisanie. Często wynotowuję sobie pozytywy w komórce by w wolnej chwili przelać je na papier i umieścić w prawdziwym słoiku. Wyjmuję wtedy kartki z wierzchu i czytam… a efekt jest niesamowity! Najgorszy dzień po kontakcie z karteczkami zmienia się w wulkan pozytywnej energii. Dobrze spisana kartka działa jak zdjęcie z wakacji – od razu przypominasz sobie sytuację i uczucia, które towarzyszyły danej chwili.  Wiele razy gdy życie dało mi kopniaka to słoik, niczym najlepszy przyjaciel podnosił mnie na duchu.  Mój nie ogranicza się też do jednego pozytywu, a zazwyczaj mogę wypisać ich każdego dnia więcej. Mam wrażenie, że działa tu też siła przyciągania – w ciągu dnia zdarza mi się myśleć co wrzucę do słoika dziś, jutro, za tydzień – to sprawia, że chętniej planuję miłe wydarzenia i skuteczniej doprowadzam je do realizacji. Tak, PLANUJĘ swoje SZCZĘŚCIE, bo sądzę, że nie jest ono dziełem przypadku, co uświadomił mi tez ten słoik. Fajnie czyta się każdą karteczkę, ale dużo bardziej stymulująco działa na mój mózg informacja o nieodpuszczeniu sobie treningu w ciężki dzień, weekend w górach niż np. przypadkowe spotkanie ze znajomym. Ta praktyka uświadamia, że SZCZĘŚCIE tworzysz sobie SAM i tak naprawdę to od Ciebie i Twojej postawy w dużej mierze zależy czy będziesz pechowcem czy dzieckiem szczęścia.

DSC06143

Lista celów + lista kroków jak osiągnąć dany cel

To rzecz trochę podpatrzona z bloga aniamaluje, ale zapewne  i Wam doskonale znana. Brakuje motywacji? Kryzys najczęściej dopada nas wtedy, gdy stracimy z oczu cel naszych działań. Gdy nie widzimy celu działanie wydaje się być bezsensowne. Jednak jeśli zastanowimy się głęboko czego oczekujemy od siebie i ustalimy jakie kroki musimy podjąć by dane cele zrealizować, wszystko zaczyna toczyć się odpowiednim torem.  Poza tym rozbicie danego celu na części pierwsze i uporządkowanie czynności sprawia, że zaczynamy być spokojniejsi, a co za tym idzie pewniejsi i bardziej zmotywowani. Gdy wiemy, co robić to po prostu nie pozostaje nam nic innego jak… zacząć to robić ;) Prościej się nie da!

Endomondo / odnotowywanie postępów

 endo

Ten sposób sprawdza się idealnie w sytuacji, gdy zależy nam na utrzymaniu zdrowego stylu życia. Nie używam Endomondo by komukolwiek się chwalić, ale po to by odnotowywać swoje postępy. Nic tak nie motywuje jak kalendarz pełen odbytych treningów – przerwanie aktywności lub odpuszczenie w gorszy dzień to jak sytuacja z obrazka.

Don’t-give-up

Poddać się w połowie drogi? Nie ma mowy. Odczytywanie liczby spalonych kalorii, czasu który poświęciłam nakręca do planowania kolejnych treningów i wpisywanie ich w plan dnia. Ponadto Endo wysyła na początku każdego miesiąca podsumowanie ubiegłego z liczbą godzin spędzonych na treningu i ilością spalonych kalorii. Miło otworzyć takiego maila : ) Poza tym dzięki kalendarzowi możemy przeanalizować, co robimy źle, skorygować błędy, no i oczywiście odnotowywać postępy. Często korzystam także z tabeli kalorii – pomaga w kontrolowaniu posiłków i w zwalczaniu nieodpowiednich nawyków żywieniowych.

endo2

 

Czasem po prostu… odpuść

Gdy nic nie pomaga i mamy dzień, w którym totalnie nic nam nie wychodzi i nic się nie chce… nic na siłę. Odpuśćmy, oddajmy się lekturze książki, którą od dawna mieliśmy przeczytać, obejrzyjmy film, śpijmy całe popołudnie.  Prawdopodobnie organizm daje nam znać, że ostatnio przegięliśmy i może pora na chwilę odpocząć. Jeden taki dzień nie sprawi, że przepadną dotychczasowe efekty naszej pracy, a my ze świeżym umysłem, wypoczęci i pełni energii będziemy mogli zdobywać świat następnego dnia.

To parę sposobów, które udaje mi się z powodzeniem stosować. Jeśli wciąż zastanawiasz się: czy warto? Z pełną stanowczością mogę odpowiedzieć, że TAK! Poukładanie sobie życia i świadome jego przeżywanie jest najlepszym sposobem na zwiększenie motywacji.
Pamiętaj, czas płynie dla nas wszystkich tak samo, a tylko od Ciebie zależy co z tym czasem zrobisz ;)
Z pozytywnym pozdrowieniem!

Inne wpisy z tej kategorii: